Przejdź do głównej zawartości

Daleko od Rio Bravo (E. L. Doctorow, "Witajcie w Ciężkich Czasach")



(tekst przejrzany i uzupełniony)

Wydana w 1960 roku debiutancka powieść E. L. Doctorowa przeszła do historii literatury amerykańskiej jako pierwszy literacki antywestern. Próby wpisania w ten gatunek poważnych, a nie tylko przygodowych treści datują się niemal od samego jego początku; warto choćby przypomnieć Dramat w Wolim Jarzmie Waltera Van Tilburg Clarka (1940, polski tytuł adaptacji filmowej to Zdarzenie w Ox-Bow), zawierający głęboką analizę mechanizmu samosądu1), czy epickie ambicje A. B. Guthriego2). Natomiast Doctorow wstrzelił się w pogłębiającą się już od połowy lat 50. erozję tego gatunku na polu filmowym. Począwszy od stosunkowo gorzkiego wydźwięku Poszukiwaczy Johna Forda (1956) - skądinąd niekwestionowanego ojca klasycznego westernu - po stawiającego właśnie pierwsze kroki Sama Peckinpaha, który niewiele później, w 1962 roku, nakręcił swój pierwszy ważny film Strzały o zmierzchu, wreszcie nadchodzącą zza oceanu falę spaghetti-westernów - to wszystko już fermentowało, klasyczny western tracił wiarygodność. Szukano dlań nowych punktów widzenia, nowych przesłań.

Niespełna 30-letni w tym czasie Doctorow pracował w nowojorskim biurze Columbia Pictures czytając napływające do wytwórni scenariusze westernów. Jak sam później wspominał, swoim debiutem odreagował nieznośną schematyczność i powtarzalność czytanych materiałów3). Początkowo napisał więc opowiadanie o tym, że "zły facet dosłownie obraca miasteczko w perzynę"4). Ta scena ostatecznie znalazła się w powieści jako jej pierwszy rozdział, natomiast całość ewoluowała w stronę literackiej polemiki z dorobkiem gatunku, nabierając goryczy i elementów niezbyt wesołej groteski. Początkujący pisarz rozprawił się z mitem, u którego podstaw leżą takie filmy jak W samo południe i zwłaszcza Rio Bravo. Oba te filmy to oczywista klasyka westernu: szeryf stawia czoła grupie bandytów. Tyle, że w W samo południe Freda Zinnemanna społeczność, której broni stróż prawa, pozostawia go samego na polu walki, a w Rio Bravo Howarda Hawksa wspierany jest przez niewielką ale zwartą grupkę ochotników, którzy tak jak on poczuwają się do obrony miasteczka przed złem. Oba te klasyczne filmy stoją wobec siebie w opozycji, zresztą jak najbardziej intencjonalnej. Film Hawksa, podkreślający rolę współdziałania dla dobra wspólnej sprawy, pomyślany był właśnie jako polemika z posępnym obrazem Zinnemanna, który nie podobał się Hawksowi, gdyż jego zdaniem ukazywał społeczeństwo jako bierną, przestraszoną masę. Podobnie uważał John Wayne, który zagrał w Rio Bravo główną rolę5).

U Doctorowa znajdziemy podobną grupkę mieszkańców miasteczka jak u Hawksa: burmistrz-szeryf, prostytutki, barman, nieopierzony młodzik - zwykli, prości ludzie. Tyle, że nawiedzające ich z nagła zło - czy raczej Zło - ma siłę huraganu, albo zgoła biblijnej z ducha Zagłady. Nie ma przyczyn, nie ma wytłumaczenia, a określenie Zły Człowiek z Bodie nie wskazuje na żadne konkretne cechy poza właśnie kompletnym złem. Posiada co prawda nazwisko - Clay Turner - ale ono również niesie upiorne konotacje, bo znaczy tyle co "Obracający w glinę"6). Za to pochodzenie "z Bodie" odwołuje się natomiast do historycznego Bodie w Kalifornii - górniczego miasteczka, cieszącego się wątpliwą sławą "siedliska pijaństwa i rozróby". Bodie przeżywało rozkwit w latach 1877-1883, tj. w szczytowym okresie gorączki złota7). I to stamtąd przybywa upiorny dewastator, który niczym u Hitchcocka na pierwszych stronach powieści puszcza z dymem miasteczko i zostawia na jego zgliszczach zdruzgotaną i mocno przetrzebioną społeczność.

Zdruzgotany jest też burmistrz Blue, który nie potrafił stanąć w obronie swoich współmieszkańców, zwłaszcza prostytutki Molly. W istocie nawet nie próbował, bo bał się jak inni, ale był do tej obrony zobowiązany jako przywódca gromady, ale także jako zdrowy, w miarę silny, władający bronią mężczyzna. Tego oczekuje od niego Molly. Ale Blue stchórzył w obliczu rozszalałego żywiołu zniszczenia.

Ponowna konsolidacja społeczności i odbudowa miasteczka odbywa się bowiem w atmosferze nieustającego i dręczącego czekania na ponowne przybycie Złego Człowieka z Bodie, co jawi się jako wykręcona a rebours wersja oczekiwania na przyjście Chrystusa. Na podobnym oczekiwaniu na przybycie "złych" zbudowana była dramaturgia wspomnianego wyżej filmu W samo południe. To moment prawdy, do którego przygotowuje się zarówno burmistrz, jak i prostytutka Molly. Tyle, że to właśnie Molly, w napędzanej strachem desperacji i w poczuciu braku oparcia w słabym burmistrzu (już raz w krytycznym momencie zawiódł), lokuje swoje nadzieje w młodym Jimmy'm, a w końcu sama przejmuje męską rolę obrońcy miasteczka. Bo też jednym z głównych konfliktów w powieści Doctorowa jest rozumienie męskości - na ile jej istotą jest rozsądek i odpowiedzialność, a na ile zdolność do fizycznej przemocy, i gdzie przebiega granica między rozsądkiem a tchórzostwem. Relacje tej trójki są pełne dwuznacznych napięć - Molly stawia Jimmy'emu burmistrza za antywzór, antytezę mężczyzny, jednocześnie napuszczając młodzika na niego, na przemian prowokując go i kusząc obietnicą nagrody. Z kolei burmistrz trwa przy swoich priorytetach, jednocześnie także przygotowując się do konfrontacji ze Złym Człowiekiem, a więc starając się na swój sposób wypełnić oczekiwania Molly. Ta zaś, nie mogąc uwolnić się od koszmarnego wspomnienia o oprawcy, popada w pogłębiającą się stopniowo histerię8).

Doctorow w miejsce herosów z westernu, nawet tych niewolnych od słabości, a sportretowanych przez Hawksa w z Rio Bravo, postawił ludzi do bólu zwykłych. I doszedł do wniosku, że presja kolosalnego zagrożenia raczej taką społeczność zdezintegruje niż skonsoliduje, jak to miało miejsce w klasycznym hawksowskim schemacie. Akty pozornej odwagi są u niego w istocie aktami desperacji i rozpaczy, a nie odwagi jako takiej. W ten sposób debiutujący pisarz radykalnie urealistycznił ten zmitologizowany gatunek. A jeśli dodać do tego naturalistyczne obrazowanie wymieszane z licznymi tropami biblijnymi (Księga Hioba, Apokalipsa św. Jana, historia Sodomy i Gomory) oraz nasuwającymi się skojarzeniami literackimi (Jądro ciemności), otrzymujemy jeden z najoryginalniejszych westernów literackich w dziejach tego gatunku. I trzeba dodać, że żaden z rewizjonistycznych westernów powieściowych z lat późniejszych - a było ich niemało - akurat tej części gatunkowego uniwersum tematycznego nie dotknął. Doctorow pozostał tu głosem osobnym, w pełni autonomicznym - i w wymowie zgoła nie po amerykańsku gorzkim i pesymistycznym.
 

1) Zob. M. Paryż, Western literacki w latach 40. XX wieku: Walter Van Tilburg Clark, Jack Schaefer i A. B. Guthrie [w:] Amerykański western literacki w XX wieku, pod red. A. Preis-Smith i M. Paryża, [Warszawa] 2013, s. 59-69.
2) Zob. tamże, s. 78-89, a także P. Surniak, Droga na Zachód, http://miastoksiazek.blox.pl/2014/12/Droga-na-Zachod.html, dostęp: 20.08.2015.
3) E. Woo, E.L. Doctorow dies at 84; 'Ragtime' author turned history into myth, "Los Angeles Times" 21.07.2015, http://www.latimes.com/local/obituaries/la-me-0722-e-l-doctorow-20150722-story.html, dostęp: 22.08.2015.
4) Tamże.
5) M. Munn, John Wayne: The Man Behind the Myth, New York 2005, s. 148, https://books.google.pl/books?id=lVJL6w1T3ocC&pg=PT148#v=onepage&q&f=false, dostęp: 15.08.2015.
6) Inne wersje tłumaczenia zob. A. Preis-Smith, Poetyka miasteczka-widma w narracjach antywesternu [w:] Amerykański western literacki w XX wieku, pod red. A. Preis-Smith i M. Paryża, [Warszawa] 2013, s. 115.
7) Tamże, s. 111.
8) Więcej o feminizacji figury burmistrza Ciężkich Czasów i kontekstach postaci Molly: tamże s. 117-120.


E. L. Doctorow, Witajcie w Ciężkich Czasach (Welcome to Hard Times) ; przekł. Mira Michałowska. Poznań : Rebis, 2002.