Pod rozłożystym wiązem, z jego cichym szelestem
kafejka zmienia się w Nigdzie, w nieokreślone miejsce.
Tak działa każde drzewo - wiąz, olcha, innych wiele,
zatem nas niewątpliwie przeżyje wieczna zieleń.
Ja - jeden z żywych obrazów, po prostu Nikt, wszechczłowiek,
dzieło podeschniętego zapewne pędzla, bowiem
czas to malarz i chyba chcąc rzecz wykonać prędzej,
z braku lepszej palety, w życiu maczał ów pędzel, —
siedzę, myślę szeleszcząc jakąś gazetą zmiętą,
z jakiego to pleneru zostało zaczerpnięte,
czyją anonimowość, formę niebytu, spokój,
obydwaj powtarzamy — wiąz i ja w letnim mroku.
(1988, tłum. Katarzyna Krzyżewska)
kafejka zmienia się w Nigdzie, w nieokreślone miejsce.
Tak działa każde drzewo - wiąz, olcha, innych wiele,
zatem nas niewątpliwie przeżyje wieczna zieleń.
Ja - jeden z żywych obrazów, po prostu Nikt, wszechczłowiek,
dzieło podeschniętego zapewne pędzla, bowiem
czas to malarz i chyba chcąc rzecz wykonać prędzej,
z braku lepszej palety, w życiu maczał ów pędzel, —
siedzę, myślę szeleszcząc jakąś gazetą zmiętą,
z jakiego to pleneru zostało zaczerpnięte,
czyją anonimowość, formę niebytu, spokój,
obydwaj powtarzamy — wiąz i ja w letnim mroku.
(1988, tłum. Katarzyna Krzyżewska)
Brodski w swoim nowojorskim mieszkaniu, 1987. (źródło: Britannica) |