Dziesiąty tom (tu wcześniejsze recenzje) morskich przygód nieśmiertelnej pary przyjaciół - kapitana Aubreya i doktora Maturina. W istocie jego tytuł winien brzmieć po prostu Na krańcu świata, ale akurat ten tom, razem z otwierającym cykl Dowódcą "Sophie" (or. Master and Commander) stanowiły główną podstawę film Petera Weira Pan i władca - na krańcu świata. Tytuł filmu, jak widać, stanowił połączenie tytułów obu powieści. Aby jednak wykorzystać potencjał skojarzenia książki z filmem zdecydowano się namieszać i wydać t. 10. pod tytułem filmu. Osobnym zagmatwaniem jest dosłowne przetłumaczenie angielskiego master and commander, które w Royal Navy oznaczało dowódcę okrętu nie będącego kapitanem mianowanym (ten z kolei to captain). Poza tym na okładce wykorzystano plakat filmowy, więc to jedyna książka w cyklu wydana bez grafiki Geoffa Hunta. Dlatego obok daję okładkę wydania oryginalnego. Hunt to Hunt.
"Na krańcu świata' to kolejna powieść rozgrywająca się w swoiście rozciągniętym roku 1813 - po prostu autor upchnął przygody opisane w tomach 7-18 w mniej więcej tym samym momencie wojen napoleońskich.
Tym razem Jack Aubrey na pokładzie ukochanej HMS "Surprise" wyrusza aż na tytułowy kraniec świata - południową część Pacyfiku, gdzie znajdują się wody niezbadane i wyspy nieznane kartografom. Tylko niektóre z nich opisane są dzięki kapitanowi Jamesowi Cookowi (trzydzieści kilka lat wcześniej zabitemu i skonsumowanemu przez Hawajczyków), a część znają pływający tam wielorybnicy. Właśnie ochrona angielskich wielorybników przed amerykańską fregatą "Norfolk" jest powodem wysłania "Surprise" w egzotyczną misję. Jej finał będzie zaskakujący, bo zupełnie wbrew wypracowanym przez O'Briana schematom, ale brak klasycznego starcia morskiego nie obniża oceny całości. Wręcz przeciwnie, to jedna z lepszych pozycji w tym niebywale równym cyklu, a wyspiarska przygoda załogi "Surprise" należy do najbardziej oryginalnych i pamiętnych epizodów cyklu.
Tym razem Jack Aubrey na pokładzie ukochanej HMS "Surprise" wyrusza aż na tytułowy kraniec świata - południową część Pacyfiku, gdzie znajdują się wody niezbadane i wyspy nieznane kartografom. Tylko niektóre z nich opisane są dzięki kapitanowi Jamesowi Cookowi (trzydzieści kilka lat wcześniej zabitemu i skonsumowanemu przez Hawajczyków), a część znają pływający tam wielorybnicy. Właśnie ochrona angielskich wielorybników przed amerykańską fregatą "Norfolk" jest powodem wysłania "Surprise" w egzotyczną misję. Jej finał będzie zaskakujący, bo zupełnie wbrew wypracowanym przez O'Briana schematom, ale brak klasycznego starcia morskiego nie obniża oceny całości. Wręcz przeciwnie, to jedna z lepszych pozycji w tym niebywale równym cyklu, a wyspiarska przygoda załogi "Surprise" należy do najbardziej oryginalnych i pamiętnych epizodów cyklu.
Wspomniany film jest powiązany z tą powieścią w bardzo luźnych zarysach, więc jego
znajomość nie psuje przyjemności z lektury. Jego scenariusz to dobry przykład
inteligentnej adaptacji: wątki z dwóch powieści połączono w
autonomiczną, spójną całość, a ponadto wykorzystano mnóstwo pomniejszych
detali i scen z innych miejsc całego cyklu. Teraz czytając kolejne
książki co rusz spotykam obrazki znane z filmu - a to fortel z
latarniami, a to trepanacja czaszki, a to motyw Jonasza. W tym przypadku
pościg za amerykańską jednostką (w filmie francuską, ale sam film jest amerykański, więc ta zmiana nie jest tak bardzo zaskakująca) ma zupełnie inny przebieg niż w powieści, choć odbywa się na tych samych
wodach Pacyfiku. Nie znającym dzieła Petera Weira gorąco je polecam - możliwe, że to najlepszy film marynistyczny w dziejach. 10 nominacji do Oscara dawało mu szanse na więcej niż dwie statuetki (w tym za znakomite zdjęcia), ale rok 2004 był to rok Powrotu Króla...
Ode mnie: 5,5 / 6
Patrick O'Brian, Pan i władca - na krańcu świata (Far Side of the World), przeł. Marcin Mortka. Poznań : Zysk i S-ka, cop. 2003.