Tym tylko byłem, czego
Ty dotykałaś dłonią,
nad czym w noc - głuchą, wronią -
pochylałaś się, strzegąc.
Tym tylko byłem, co
rozróżniałaś tam, w dole:
w licach zatartych, w czole
rysy nawykła ciąć.
Tyś to trącała przecież
zmysł, by drżał, by nie usnął,
mnie małżowinę uszną
lepiąc w gorącym szepcie.
Tyś to w wilgotną głąb
krtani, w łuki podniebień,
kiedy wzywałem Ciebie
giętki wkładała głos.
Ślepy byłem, lecz szłaś -
przesłonięta i jawna -
wzrok wszczepiając mi z nagła.
Tak zostawia się ślad.
I tak światy się stwarza,
a stworzone - od nowa
zaczynają wirować
i darami obdarzać.
Tak, to blaskiem, to mgłą
spowity, ziąbem, ogniem,
wśród przestworzy samotnie
krąży zbłąkany glob.
(1981, tłum. Wiktor Woroszylski)
(źródło) |