Według wieku ja mógłbym już być wśród rządzących,
lecz nie są do przyjęcia za żadne pieniądze:
a) kolumny cyfr, b) te intrygi, poza tym
c) te gabardynowe pokutnicze szaty.
W demokracji podobnie jak w szponach tyrana,
dla ministra, gdy wstaje z ociąganiem z rana,
nie ma nic wstrętniejszego od pękatej teczki
powiązanej w misterne kokardki wstążeczki.
Również nie do zniesienia jest wzorzysty dywan,
który grunt z mikrofonów pod sobą ukrywa.
Do bezbarwnego pyłu przylegając ściśle
daje drogę ucieczki dla szalonych myśli.
A co trudno wytrzymać, co najbardziej złości,
to brąz, listewki, kąty z posmakiem twórczości;
relief pszenicy, owsa (też się nie zachwycę)
z konturem państwa, które przypomina sznycel.
Nie, na stołek ministra ja się nie wybieram.
Tam wszystko po kolei za bardzo doskwiera.
Imię ojca poza tym zapominam często,
co za grzechy młodości mogłoby być zemstą.
Gdy myśli o ojczyźnie w głowie mi się roją
(gorzej, że w gołej), widzę w jej twarzy twarz moją
i nie podoba mi się. Nie ma rządu, który
zmieniłby to uczucie. Zakładam więc z góry,
że nie mógłbym być w rządzie. We mnie bez wątpienia
jest coś, co się popsuło, nie do naprawienia
śrubokrętem wyborów, ani niesłychanie
surowym prawem, ani najzwyklejszym laniem.
Tylko ten może mienić się obywatelem,
kto na nic nigdy w życiu nie liczy za wiele,
od państwa po narkotyk.Ceni sobie zdanie
jedynie własne oraz zegara na ścianie,
który spieszy z nim razem, wskazując gdy tyka
gdzie jest rzecz naturalna, istotna, gdzie dzika.
Przed portretem przywódcy nie przyjąłbym pozy
wyprężonej na baczność - zdrętwiałbym ze zgrozy.
(1993, tłum.Katarzyna Krzyżewska; źródło: FB)
lecz nie są do przyjęcia za żadne pieniądze:
a) kolumny cyfr, b) te intrygi, poza tym
c) te gabardynowe pokutnicze szaty.
W demokracji podobnie jak w szponach tyrana,
dla ministra, gdy wstaje z ociąganiem z rana,
nie ma nic wstrętniejszego od pękatej teczki
powiązanej w misterne kokardki wstążeczki.
Również nie do zniesienia jest wzorzysty dywan,
który grunt z mikrofonów pod sobą ukrywa.
Do bezbarwnego pyłu przylegając ściśle
daje drogę ucieczki dla szalonych myśli.
A co trudno wytrzymać, co najbardziej złości,
to brąz, listewki, kąty z posmakiem twórczości;
relief pszenicy, owsa (też się nie zachwycę)
z konturem państwa, które przypomina sznycel.
Nie, na stołek ministra ja się nie wybieram.
Tam wszystko po kolei za bardzo doskwiera.
Imię ojca poza tym zapominam często,
co za grzechy młodości mogłoby być zemstą.
Gdy myśli o ojczyźnie w głowie mi się roją
(gorzej, że w gołej), widzę w jej twarzy twarz moją
i nie podoba mi się. Nie ma rządu, który
zmieniłby to uczucie. Zakładam więc z góry,
że nie mógłbym być w rządzie. We mnie bez wątpienia
jest coś, co się popsuło, nie do naprawienia
śrubokrętem wyborów, ani niesłychanie
surowym prawem, ani najzwyklejszym laniem.
Tylko ten może mienić się obywatelem,
kto na nic nigdy w życiu nie liczy za wiele,
od państwa po narkotyk.Ceni sobie zdanie
jedynie własne oraz zegara na ścianie,
który spieszy z nim razem, wskazując gdy tyka
gdzie jest rzecz naturalna, istotna, gdzie dzika.
Przed portretem przywódcy nie przyjąłbym pozy
wyprężonej na baczność - zdrętwiałbym ze zgrozy.
(1993, tłum.Katarzyna Krzyżewska; źródło: FB)