Przejdź do głównej zawartości

Josif Brodski, "Barbizon Terrace"


Niewielki, tani hotel w Waszyngtonie.
Goście tam chrapią w ciemnych okularach.
których zdjąć nie chcą, by swych snów nie widzieć.
Portier o barkach atlety kartkuje
księgę meldunków, wciąż się rozkoszując
wnętrzem starego konia trojańskiego.

Krzew dereniowy szelestem zagłusza
człowieka, który w brązowym ubraniu
tkwi na werandzie. Krew pulsuje w skroniach,
jak nie przyjęty telegram, co wraca
stukotem Morse'a. Niebo przypomina
burzliwy zamęt wśród generalicji.

Jeśli zapomnisz kiedyś sumę kątów
trójkąta, albo powierzchnię zamkniętą
zaklętym kręgiem. Wtedy powróć tutaj:
amalgam lustra w łazience zawiera
volapiik z dużą dozą cyrylicy
i utajnioną mocno myśl o śmierci.

(1974, tłum. Katarzyna Krzyżewska)