Dajcie mi jeszcze jedno życie, a będę śpiewał
w kawiarni "Rafaella". Albo po prostu ziewał
siedząc tam. Lub stał w kącie, w charakterze jednego z mebli,
gdyby ten drugi żywot miał mniej szczodry być niż poprzedni.
Lecz - po części dlatego, że ludzie przyszłych stuleci
bez kofeiny i jazzu byliby bezradni jak dzieci -
będę znosił tę dolę, aż przez kurz na spękanym pokoście
ujrzę w dwadzieścia lat później ciebie- w rozkwicie młodości.
W ogóle - pamiętaj: będę zawsze pod bokiem. To znaczy,
będę nie pod postacią twego ojca, ale inaczej:
jako rzecz - martwa, a jednak poddająca cię bacznej ocenie.
Więc w towarzystwie rzeczy rób zawsze dobre wrażenie.
I kochaj je wszystkie - na zapas albo na wszelki wypadek.
Ty zresztą zapamiętasz może jakieś zarysy blade -
ja nawet to utracę, jak i całe tutejsze mienie.
To stąd język, którym mówimy, miewa trochę drewniane brzmienie.
(1994, przeł. Stanisław Barańczak)
w kawiarni "Rafaella". Albo po prostu ziewał
siedząc tam. Lub stał w kącie, w charakterze jednego z mebli,
gdyby ten drugi żywot miał mniej szczodry być niż poprzedni.
Lecz - po części dlatego, że ludzie przyszłych stuleci
bez kofeiny i jazzu byliby bezradni jak dzieci -
będę znosił tę dolę, aż przez kurz na spękanym pokoście
ujrzę w dwadzieścia lat później ciebie- w rozkwicie młodości.
W ogóle - pamiętaj: będę zawsze pod bokiem. To znaczy,
będę nie pod postacią twego ojca, ale inaczej:
jako rzecz - martwa, a jednak poddająca cię bacznej ocenie.
Więc w towarzystwie rzeczy rób zawsze dobre wrażenie.
I kochaj je wszystkie - na zapas albo na wszelki wypadek.
Ty zresztą zapamiętasz może jakieś zarysy blade -
ja nawet to utracę, jak i całe tutejsze mienie.
To stąd język, którym mówimy, miewa trochę drewniane brzmienie.
(1994, przeł. Stanisław Barańczak)