Przejdź do głównej zawartości

Skontrum 2022



Po latach nadrabiania zaległości tym razem roczne podsumowanie wjeżdża trochę wcześniej :)




Przeczytałem przez rok 34 książki, najwięcej od 2018. Zestawienie wszystkich można podpatrzeć na GoodReads. Na blog wjechało tylko 13 recenzji, bo nie wszystko recenzuję nawet z beletrystyki. Nie zawsze też mam ochotę albo pomysł na ugryzienie tematu. Nic na siłę, świat od tego nie zubożeje. Ale te książki które warto polecić, to akurat opisałem.

W ciągu roku dwie publikacje otrzymały maksymalną ocenę 6, a sześć kolejnych - 5,5. Naturalną koleją rzeczy z tej grupy pochodzą wyróżnione poniżej pozycje. Rok wydania nie miał znaczenia - decydował jak zwykle rok ukończenia lektury. 

And the Book of the 2022 Year Award goes to...

KSIĄŻKA ROKU

Jakub Nowak - To przez ten wiatr
(wyd. Powergraph)

Ten wiatr powiał bez zapowiedzi i był dla mnie wielkim zaskoczeniem. Takie książki niezmiernie rzadko powstają nad Wisłą, a jeszcze rzadziej tak fenomenalnie się udają. Egzotyczny epizod z życia Modrzejewskiej i Sienkiewicza autor z mojego Lublina przekształcił w powieść "środka" w najlepszym wydaniu. Zniuansowany romans, awanturnicze epizody i efektowny zakurzony naturalizm nie przesłaniają na szczęście drugiego dna, w którym przenikają się refleksje o różnych poziomach niedokonania w życiu, o wpływie marzeń na rzeczywistość i na odwrót, o relacji faktów i fikcji - i wiele innych. Rozmaitość ta ubrana jest w zwięzłą powieściową formę, która bardziej zmusza czytelnika do myślenia, niż podsuwa wprost wyrażone puenty. Nowak nie bał się zagrać va banque, brawurowo, ale dzięki niespotykanemu panowaniu nad słowem, rytmem frazy, dynamiką scen i dzięki lekkości wyobraźni - wygrał w cuglach.

Recenzja: American Dreams


WYRÓŻNIENIE

Davide Morosinotto - Renomowany Katalog Walker & Dawn
(tł. Ewa Nicewicz, wyd. Dwie Siostry)

Jawnie post-Twainowska powieść włoskiego pisarza, rozpisana na cztery głosy niebanalnych młodocianych bohaterów, to opowieść drogi pełną gębą. Ich szalona wyprawa z Luizjany na północ Stanów obfituje w trudności, jakich nie szczędzą plastycznie odmalowane realia społeczne i materialne początku ubiegłego stuleciaPodróż, jak w każdej dobrej powieści drogi, jest przyczynkiem do wejrzenia w samych siebie, a także przyjrzeniu się sobie nawzajem. Odnajdywanie swoich mocnych stron pośród lęków, słabości i kompleksów, to bodaj najbardziej przejmująca warstwa Katalogu, choć werwa przygodowa nie opuszcza autora ani na chwilę. Idealne wyważenie i tempo sprawiło, że powieść bawi i skłania do zadumy, a także podsuwa mocne tematy do rozmów z młodszym czytelnikiem. Co ważne - porwało i zachwyciło nas oboje: i mnie i moją 11-latkę. 

Recenzja: Przygodowa podróż do wnętrza siebie


WYRÓŻNIENIE SPECJALNE

Wydawnictwo Marginesy i Kaja Gucio
- za nowe wydanie i nowy przekład książki 
Stary człowiek i morze Ernesta Hemingwaya 

Może to truizm, a może nie - ale warto tłumaczyć klasykę na nowo. Może - pokazuje to dyskusja wokół Ani Anny Bańkowskiej - nie dla każdego jest oczywiste, ale powstanie nowego przekładu nie unicestwia istniejących. Zasługi Bronisława Zielińskiego dla popularyzacji literatury amerykańskiej nad Wisłą są wprost kolosalne (zerknijcie na tę listę!), ale siedem dekad od 1. polskiego wydania Starego człowieka... to jednak sporo. Język się zmienia, czytelnik się zmienia, czasy się zmieniają. Kaja Gucio podeszła do słynnego tekstu z szacunkiem (np. pewne znane zdanie pozostało w tej samej formie) i pięknym wyczuciem polskiej frazy, jej rytmu i akustyki, przez co tekst zyskał na płynności, a refleksje nabrały walorów medytacji. To niemal na pewno także kwestia mojego wieku, ale w tej wersji dzieło Hemingwaya, na etapie szkolnym odbierane jako śmiertelnie nudne, jest dziś dla mnie piękne urodą grafik Hokusaia, oszczędne, ale mieniące odcieniami. Wielka w tym zasługa Tłumaczki.

Równoległy aspekt to edycja według projektu Anny Pol - w twardej bladokremowej oprawie z dyskretnym tłoczeniem, z minimalistyczną, stonowaną, ledwie dwubarwną grafiką, ze wstążką w jednej z tych dwu barw. Wyrazista czerń czcionki, o dziwo, nie przytłacza. Przez fakturę i minimalizm ten Człowiek... ma w sobie coś z tomiku poezji, prostotę i elegancję urzekające w kontakcie. Brawo.

Recenzja: Młody człowiek być może...


WYRÓŻNIENIE WYMRUCZENIE OD MOICH KOTÓW

Frauke Scheunemann - Kot Winston. Tajna Misja
(tł. Agata Janiszewska, wyd. Debit)

Pierwsza przygoda kocura z detektywistycznym zacięciem ujęła mnie sympatycznymi bohaterami ludzkimi i przefajną kreacją tytułowego bohatera. Świetnie oddana jest zarazem dumna i dziecinna (w tym miejscu moje koty protestują, ale to ja piszę, nie one) kocia natura, a intryga, choć prosta, nie urąga inteligencji czytelników w młodym i starszym wieku. Kolejne cztery tomy czekają na mnie na półce - u córki, bo Winston to zasadniczo jej własne odkrycie.




Wspomniane na wstępie dwie oceny maksymalne wystawiłem powieściom Nowaka i Morosinotto. Zaś 5,5 otrzymały książki: Żeby nie było śladów C. Łazarewicza, Czarnoksiężnik z Archipelagu U. K. Le Guin, Stary człowiek i morze E. Hemingwaya,  Kot Winston. Tajna misja F. Scheunemann, Czy Bóg wybaczy siostrze Bernardetcie? J. Kopińskiej i Na wschód od Edenu J. Steinbecka. 

Dla kontrastu zaznaczę, że jednej książki nie skończyłem - i paradoksalnie chodzi o Michaela Chabona, który triumfował u mnie dwa lata temu. Tym razem Telegraph Avenue wydało mi sie po 194 stronach tak jałowe i zmierzające zupełnie donikąd, że zrobiło mi się szkoda mojego czasu na kolejne 411 stron wypełnionych kilometrami owoców pisarskiej masturbacji w tym samym stylu i w dodatku o nikim ciekawym. Z wiekiem coraz bardziej cenię autorów oszczędniej szafujących słowem - vide Hemingway i Nowak - albo przynajmniej robiących to z większym sensem, a mniejszym samouwielbieniem. 

W przyszłym roku chciałbym znaleźć czas na lekturę i recenzję po jednej książce Michaela Crummeya, E. L. DoctorowaJamesa Ellroya, tak by powiększyć rozpoczęte cykle monograficzne. Pojawi się też Larry McMurtry, jako że polska edycja Szlaku Umrzyka, czyli jednego z dwóch prequeli Na południe od Brazos, właśnie nabiera kształtów. Nie zabraknie również Cormaca McCarthy'ego, dotychczas reprezentowanego tylko przez Trylogię Pogranicza. Nadchodzący dyptyk The Passenger / Stella Maris jest dobrym pretekstem do odświeżenia sobie stopniowo dorobku tego wyjątkowego pisarza. 

A reszta przyszłych lektur to wielka zagadka (tak jak było np. z tegorocznym laureatem, który nie był lekturą planowaną, tylko wziął mnie zupełnie z zaskoczenia).

Dobrego roku i właśnie pozytywnych zaskoczeń Wam życzę.