Po Mieście niepokoju bostoński pisarz wraca do rodziny Coughlinów, a konkretnie jej najmłodszego przedstawiciela Joego, który - inaczej niż starsi bracia - pnie się od samego dołu coraz wyżej w kręgach mafijnych, najpierw w Bostonie, później na Florydzie. Lehane zgrabnie odmalowuje realia ostatnich sześciu lat prohibicji, ale szkoda, że nie pokusił się o bardziej oryginalną fabułę, bo takie historie zostały już dawno lepiej opisane i pokazane czy to w Ojcu Chrzestnym 2, w którym również były obecne wątki kubańskie, czy w serialu Zakazane imperium, który miał premierę dwa lata przed premierą książki, a jego akcja toczy się w bliźniaczych realiach. Kolejne podjęcie tematu uzasadniałby jakiś oryginalny koncept, którego tu niestety brak, lub próba nowego spojrzenia na utarte schematy, ale nie sposób uznać za taką reinterpretację powracającego dość banalnego pytania, czy ze zła (tu: przestępczości) może wynikać dobro (tu: filantropia). Nie wspominając, że na tle innych fabuł samego Lehane'a, oryginalnie budowanych i fundowanych na głębokich problemach, Nocne życie wypada po prostu schematycznie. Owszem, realia odmalowane są nad wyraz pieczołowicie, czyta się to nadal nieźle i zdarzają się momenty świetne, zwłaszcza w części bostońskiej, ale to wszystko.
Ode mnie: 4,5 / 6
Dennis Lehane, Nocne życie (Live By Night); tłum. Maciejka Mazan. Warszawa: Prószyński i S-ka, 2013.