O masz, tu urlop, a tu taka wiadomość: http://www.rp.pl/artykul/9148,1217228-Zmarl-amerykanski-pisarz-E-L--Doctorow.html .
Był to jeden z najwyżej cenionych przeze mnie pisarzy zza oceanu, choć tylko trzy jego książki recenzowałem na blogu (większość przeczytałem w latach przedblogowych). Postaram się być może w najbliższych miesiącach o uzupełnienie tego braku. Póki co żegnam autora, którego każda kolejna książka była dla mnie wydarzeniem (nawet jeśli niektóre, nieliczne, wręcz pojedyncze - rozczarowywały). Szkoda też, że, choć był kilkukrotnym finalistą Pulitzera, samej nagrody nigdy nie dostał. Należała mu się najbardziej za najgłośniejszy "Ragtime", ale i z późniejszych powieści mógłbym wskazać przynajmniej trzy mocne kandydatury. No cóż, na szczęście nie od zdobytych nagród zależy wielkość pisarza.
Grafika z cytatem: lubimyczytac.pl
Grafika z cytatem: lubimyczytac.pl