Przejdź do głównej zawartości

Inaczej niż w raju (Lucian Dan Teodorovici, "Inne historie miłosne"

Lektura ta może nie prowadzi do specjalnie odkrywczych wniosków, bo o miłości napisano już wszystko dość dawno temu, ale pozwala spojrzeć świeżym okiem na ten najsilniejszy z motorów ludzkiego działania w różnych jego fazach i odmianach. 



Rzadko sięgam poza anglosaski krąg literacki, ale, jak się okazuje, czasem warto. Skromna "powieść w opowiadaniach" rumuńskiego prozaika (rocznik 1975), konstrukcyjnie odrobinę podobna do niedawno opisywanego Zanim dopadnie nas czas, obraca się wokół tematu miłości niczym wokół własnej osi. Chwilami jest tu coś z kina Jima Jarmuscha, w gorączkowym dialogowaniu, roztrząsaniu relacji, rozbieraniu na czynniki pierwsze (Noc w hotelu i - zwłaszcza - opowiadanie otwierające), jest sporo świetnie podpatrzonych smaczków rodzajowych z życia ubiegłowiecznej i współczesnej Rumunii. A jednak mimo prób porozumienia, wyrażenia emocji, najczęściej bohaterowie gdzieś mijają się emocjonalnie, każde pozostaje zamknięte w swojej głowie, co dotyczy zwłaszcza głównego bohatera (i zarazem narratora). Postać ta zresztą nieszczególnie budzi sympatię. Kolejne teksty to okruchy jego emocjonalnej biografii, z epizodami z dzieciństwa, z historią narzeczeńsko-małżeńską, potem "wzbogaconą" o układ z kochanką. Klocki te można chronologicznie poukładać sobie samemu, korzystając z łączących je tropów, ale i tak ważniejsza jest próba refleksji nad stwarzającą i destrukcyjną siłą miłości, która każe młodemu cyganowi oddać życie by nie ujawnić ukochanej, innego chłopaka popycha do samobójstwa, a przez którą zgorzkniały oficer Securitate ryzykuje wszystko dla na wpół obłąkanej opozycjonistki. Refleksja ta może nie prowadzi do specjalnie odkrywczych wniosków, bo o miłości napisano już wszystko dość dawno temu, ale pozwala spojrzeć świeżym okiem na ten najsilniejszy z motorów ludzkiego działania w różnych jego fazach i odmianach. Warto przy tym przymknąć oko na drobne niedoskonałości przekładu, i przyzwyczaić się do szczególnego, jakby podkreślającego dystans, sposobu opisywania ludzi przez narratora. W jego opowieściach wszyscy są bezimienni. Ale mimo tego wyraźna jest w tych tekstach szorstka męska czułość - także wobec czytelnika. Łatwo odnaleźć się w kodzie kulturowym, którym operuje rumuński pisarz - istotnymi nośnikami znaczeń jest tu twórczość Cohena i Dylana. Inne historie miłosne to właśnie podobny rodzaj wrażliwości. 

Ode mnie: 5,0 / 6


Lucian Dan Teodorovici, Inne historie miłosne (Celelate povesti de dragoste); Przeł. Radosława Janowska-Lascar. Wrocław: Amaltea, 2018.