Przejdź do głównej zawartości

Skontrum 2019

Dobrze widzicie, to będzie podsumowanie zaległe o dwa lata.




Pozornie wygląda na to, że opóźnienie w recenzjach przez dwa lata pogłębiło się (skontrum 2018 pisałem z ledwie rocznym poźlizgiem), ale nie jest to do końca prawda, bo obecnie staram się pisać zarówno na bieżąco, jak też nadrabiać zaległości (przynajmniej niektóre). Zresztą nie recenzuję bestsellerów, z rzadka sięgam po nowości, nie prowadzę też portalu z newsami, jakie ma więc znaczenie czy piszę o książce przeczytanej w tym czy w tamtym roku? Tylko mnie samemu robi to różnicę, bo po dłuższym czasie trudno sobie przypomnieć szczegóły refleksji z czasów lektury. W związku z tym tylko niektóre książki, jak wspomniałem, doczekały się opinii na piśmie - i to dotyczy nie tylko 2019 roku, ale też 2020. Ponadto od 2018 roku znaczna część tego co czytam nie jest literaturą piękną, a tylko o takiej piszę na blogu. Więc tych recenzji siłą rzeczy ubyło. Ale recenzje nie muchy, nie muszą być ich miliony. Tak się składa, że istnieje też życie pozainternetowe i - o zgrozo - pozaksiążkowe, i jemu też poświęcam czas.

Przechodząc do rzeczy: 2019 rok to dla mnie 27 przeczytanych książek (czyli dość standardowo, pełny wykaz można zobaczyć w zestawieniu na GoodReads). Tylko jedna z nich uzyskała maksymalną ocenę, a cztery - ocenę 5,5 (oceniam niezmiennie w skali szkolnej 1-6, ale z połówkami, zaś na potrzeby GoodReads przeliczam punkty na gwiazki w tamtejszej skali od * do *****):

6,0
  • Pierre J. Mejlak - Co pozwala powiedzieć noc (recenzja)

5,5
  • Alexi Zentner - Dotyk (recenzja)
  • Zbigniew Nienacki - Ja, Dago (pierwszy tom powieści Dagome Iudex)
  • Jan Wolkers - Rachatłukum (recenzji brak, może kiedyś)

Na podstawie tych ocen, ale też subiektywnych wrażeń z lektury, a także stopnia zapamiętania lektury po pewnym czasie, oraz niekiedy ze względów pozaliterackich (emocjonalnych, dziejowych, albo chcąc zwrócić uwagę czytelników itp.) przyznaję tytuł Najlepszej Lektury Danego Roku (do zeszłej edycji była to Książka Roku, ale nie jestem na bieżąco z nowościami, więc był to tytuł pozbawiony sensu). Poza tytułem książki-laureata rozdaję też zwykle wyróżnienia (i tu nie zawsze książkom ocenianym na 6 czy 5,5 - różnie bywało).

Książkami Roku w poprzednich latach zostały:

Szczegóły podsumowań poszczególnych lat można znaleźć pod tagiem SKONTRUM.




W 9. edycji, czyli za 2019 rok, werdykt jury w składzie: ja - zapadł jednogłośnie. (WERBLE)

NAJLEPSZA LEKTURA 2019 ROKU:

 Pierre J. Mejlak -
Co pozwala powiedzieć noc 

Skromny rozmiarowo zbiór szesnastu opowiadań z Malty, który dzięki Annie Maślance (której należą się niekończące wyrazy wdzięczności) i jej tekstowi na Literackich Skarbach Świata Całego (do którego lektury zachęcam z większym przekonaniem niż do moich własnych zawiłych  wypocin) w odpowiednim momencie wpadł mi w oko i trafił w samo serce. Książka pisarza z Malty (co ciekawe tłumaczona nie z maltańskiego oryginału, ale z angielskiego przekładu) to zachwycająca i wzruszająca podróż po ludzkich uczuciach. Przede wszystkim po miłości - jej odmianach i odcieniach, pułapkach i niespodziankach, farsach i tragediach. Meandrach, paradoksach, złudzeniach. Też o samotności i osamotnieniu. Wszystkie historie, a jest ich szesnaście, napisane są z niebywałą lekkością, mimo ich emocjonalnego ciężaru. Refleksyjnie, z czułością, ale nie stroniąc od humoru. Bez potępienia kogokolwiek, ale nie stroniąc od sytuacji moralnie dwuznacznych, na które autor patrzy z mieszanką zadumy ze szczyptą ironii. I z wyczuciem tragizmu, który także jest tu obecny. Cudo. 

Recenzja: Tylko czułość idzie do nieba


WYRÓŻNIENIE: 

Alexi Zentner - Dotyk 

Jeden z mniej znanych (może słabiej promowanych?) tytułów w portfolio Wydawnictwa Wiatr od Morza - a szkoda, bo ta debiutancka powieść z Kanady zachwyca ultramroźnym klimatem, aurą realizmu magicznego zbudowanego z zamarzającej pary z oddechów, ze zwałów śniegu wielkich jak domy, z miłości gorętszej niż śmierć w płomieniach, a także z kilku dramatycznych wydarzeń, naznaczających stratą, winą i wiszącą niczym miecz Damoklesa karą. To saga rodzinna, zbudowana wokół obrazów o mitotwórczej wręcz sugestywności, a przy tym tak skondensowana, że mieści się na raptem 200 stronach. Dla miłośników prozy MacLeoda i Crummeya ze stajni tej samej oficyny - pozycja obowiązkowa.

Recenzja: Smak lodu i ognia 


A tak poza tym gdzieś mimochodem 1 marca 2021 roku blogowi stuknęła dekada istnienia. Tutaj można sobie podejrzeć pierwszy wpis

Następne podsumowanie, tym razem za 2020 rok, już niebawem. Stay tuned!