Minęło kilkadziesiąt lat od wydarzeń opisanych w Grobowcach Atuanu, kiedy Ged zwany Krogulcem był młodym czarnoksiężnikiem, a tym bardziej od wydarzeń pierwszej części cyklu o Ziemiomorzu, gdy dopiero uczył się magicznego fachu. Tu jest tuż starym Arcymagiem, władającym mocami wokół szkoły magów na wyspie Roke. Tam właśnie trafia książę Arren z Enladów, jednego z królestw północnej części Archipelagu. We dwóch podejmą się próby ratowania świata, gdyż w Ziemiomorzu niepokojąco zanika znajomość pieśni, zaklęć magicznych i rzemiosła, a razem z nimi zagrożone jest istnienie całyej ziemiomorskiej społeczności. Przeto doświadczony mag i młody dziedzic obierają kurs śladem napływających złych wieści, najpierw na Południowe Rubieże, a następnie na zachód, aż poza krańce znanego świata... a także w zaświaty, gdyż misja wymagać będzie stawienia czoła Złu czającemu się w Krainie Umarłych.
Zachowując charakter swoich baśni z Ziemiomorza jako dzieł o procesie dojrzewania, mistrzyni fantastyki dotyka za każdym razem jego innego aspektu. Tym razem podróż każe bohaterom zmierzyć się z własną śmiertelnością, kruchością życia, ale też nietrwałością otaczającego świata. Krogulec, którego osoba znajdowała się w centrum pierwszej odsłony cyklu, jest tutaj, podobnie jak w drugiej, postacią ważną, może nawet kluczową, ale nie centralną. W jego przypadku mamy naturalne kontinuum losów, wyłaniające się tego co już wiemy z poprzednich obu tomów, jak i uzupełniane w podanych mimochodem dopowiedzeniach. W ten sposób dowiadujemy się jak po odnalezieniu Pierścienia Erretha Akbe na Atuanie Ged objął godność Arcymaga, albo o Tenar, zamieszkałej obecnie na wyspie Gont, rodzinnej wyspie Geda. Teraz będzie musiał stawić czoła dawnemu przeciwnikowi, kto wie, czy nie potężniejszemu od siebie. Czy zatem rejs na tytułowy najdalszy brzeg to ostatnia misja jego życia?
Jednak emocjonalnie centrum powieści stanowi młody książę Arren, na którego arcytrudna misja spada nagle i niespodziewanie, zwłaszcza że on sam nie posiada magicznych zdolności, a jedynie rodzinny miecz. W podróży z mądrym, ale z biegiem czasu coraz bardziej wycofanym do wewnątrz starzejącym się Arcymagiem, chłopak będzie musiał stawić czoła świadomości, iż podróż na południe i zachód jest ostatnim aktem jego nieprzesadnie długiego życiorysu, a domu, który za sobą zostawił, nie ujrzy już nigdy, bo z Krainy Umarłych nie wraca się żywym. Czy zatem przyjdzie mu złożyć swoje młode życie w ofierze?
Jakkolwiek będzie, na pewno jednak Arren uczy się, że śmiertelność jest niezbywalną częścią życia, a w gruncie rzeczy dopiero mając jej świadomość mozna to życie odpowiednio docenić. Jak mówi Ged: "Odrzucić śmierć, to znaczy odrzucić życie". Kolejna więc historia opisuje - podobnie jak poprzednie tomy ale zarazem inaczej - "rytuał przejścia". A w zasadzie dwa rytuały: inicjacyjny Arrena i schyłkowy Krogulca. Oba doświadczenia są komplementarne wobec siebie, akceptacja nieuchronnego losu splata się z przyzwoleniem na własną kruchość i nietrwałość. Wyzwanie z gruntu magiczne jest w istocie metaforą rzeczywistych doświadczeń człowieka, fantazyjna baśń przekłada się na życie.
Używanie magii zresztą ma w tym świecie konkretne ograniczenia, co kilkukrotnie podkreśla Arcymag, jej użycie nie może bowiem zakłócać wewnętrznej równowagi świata. Przeto sztuka magiczna - a w szerszym, metaforycznym ujęciu wszelka przewaga, moc czy władza - jest nierozerwalnie związana z odpowiedzialnościa i powściągliwością. Toteż powieściowe niepokojące wypadki to właśnie zakłócenie tej, skądinąd rozumianej bardzo w duchu taoistycznym, harmonii. A świat, Ziemiomorze, zniewala tu urodą, zachwyca jeszcze większym niż w poprzednich epizodach epickim rozmiarem morskich przestrzeni, od zakamarków wysp, po nieskończone połacie wody w odległych miejscach poza Archipelagiem, których nie obejmują już mapy. Naturalnie podróż oznacza tu przeważnie żeglugę. Wisienką na torcie jest pływająca kolonia Dzieci Otwartego Morza - ludu żyjącego na tratwach. No i smoki, te wielkie smoki, piękne i straszne, przedwieczne i ponadczasowe! Kraina to na wskroś niezwykła, będąca dziełem wyobraźni splecionej z wielką wrażliwością na urodę świata. Jest w tej kreacji poetyckie zacięcie, melodyjność i powściągliwość opisów, malarskie ujęcie przestrzeni, wód, mgieł, świateł. Coś nieskończenie pięknego.
Ode mnie: 5,5 / 6
Ursula K. Le Guin, Najdalszy brzeg (The Farthest Shore); tłum. Paulina Braiter. Warszawa: Prószyński i S-ka, 1996.