Przejdź do głównej zawartości

Małpa człowiekowi człowiekiem (Pierre Boulle, "Planeta małp")

Broni się m.in. niebywale nośnym konceptem.



Dość krótka ale treściwa rzecz autora Mostu na rzece Kwai na przykładzie ekosystemu planety Betelgeusy stawia pytanie o relacje człowieka z naturą (tu uosabianą przez rozumniejsze od ludzi małpy), którą na Ziemi, w swiecie realnym, ludzkość radośnie "czyni sobie poddaną". Na powieściowej planecie to ludzie są przedmiotem, nie podmiotem badań i eksperymentów medycznych, są też zwierzęciem łownym. Boulle pewien sposób wyprzedzając swoją epokę, odwracając położenie zwierząt i ludzi, rezonuje dobrze ze współczesną empatyczną myślą ekologiczną. Rodzi się też pytanie, na ile częścią tożsamości człowieka jest stworzona przezeń cywilizacja? To zagadnienie z kolei zbliża Planetę... do Osady Bułyczowa. Charakterystyczne, że w dużej mierze siłą napędową ludzkiego bohatera jest po prostu pycha i poczucie wyższości (co doskonale widać w relacji z samicą jego gatunku, Novą), przy czym absolutnie nie jest on porte parole autora. Po 60 latach książka nieco się zestarzała, a pomysły naukowo-technologiczne trącą małpką, pardon, myszką, ale broni się niebywale nośnym konceptem (na którym oparto już kilkanaście (!) filmów), kilkoma dość przerażającymi scenami, oraz charakterystycznym dla Boulle'a operowaniem paradoksami - na czele z szyderczo przewrotnym finałem.

Ode mnie: 4,5 / 6


Pierre Boulle, Planeta małp (Planète des singes); tłum. Krystyna Pruska, Krzysztof Pruski. Warszawa: Wydawnictwo "Iskry", 1980.